Niemal dokładnie tydzień temu (6 czerwca 2024) TSUE wydał wyrok w sprawie C-547/22 (INGSTEEL). Orzeczenie jest dostępne pod tym linkiem i w tym miejscu omówię je bardzo skrótowo.
Dość powiedzieć, że spółka została wykluczona z postępowania prowadzonego na Słowacji. Kiedy w końcu udało się jej uzyskać orzeczenie stwierdzające, że wykluczenie było bezprawne, okazało się, że przetarg został już rozstrzygnięty. Zamawiający udzielił już zamówienia.
W takiej sytuacji spółka postanowiła dochodzić odszkodowania. Prawo słowackie przewiduje możliwość dochodzenia rzeczywistej szkody i utraconych korzyści.
Problem w tym, że przy utraconych korzyściach domagający się odszkodowania musi udowodnić, że uzyskanie zamówienia było wysoce prawdopodobne. A nawet bliskie pewności. Tak wysoki standard dowodowy jest poważną przeszkodą w dochodzeniu roszczeń odszkodowawczych.
Trybunał orzekł, że art 2 ust. 7 dyrektywy odwoławczej obejmuje również odszkodowanie za szkodę poniesioną w wyniku utraconej szansy udziału w postępowaniu o udzielenie zamówienia publicznego.
Oznacza to, że standard dowodowy nie musi być tak wysoki, jak w przypadku utraconych korzyści. Ale nie ma nic za darmo.
TSUE nie wskazał, w jaki sposób wyliczyć wysokość odszkodowania.
Wiele przemawia jednak za tym, że szkodą nie będą zyski, które osiągnąłby wykonawca z tytułu realizacji zamówienia (to są utracone korzyści). Odszkodowanie będzie więc niższe, chociaż konia z rzędem temu, kto wskaże metodę jego wyliczenia.
Odszkodowanie za utraconą szansę – jak to może wyglądać w Polsce?
Jakie są praktyczne efekty tego orzeczenia, zwłaszcza na naszym, polskim podwórku?
Wszystko może skończyć się symboliczną korektą praktyki orzeczniczej. Sądy mogą uznać, że roszczenia odszkodowawcze mogą obejmować nie tylko utracone korzyści, ale także utraconą szansę. Standard dowodowy pozostanie jednak bez zmian.