O tempora… doszło do tego, że zamiast porozmawiać tradycyjnie (oko w oko) lub nowocześniej (smartfon w smartfon), wymieniamy się wpisami na blogu. Pachnie to trochę Big Brotherem, ale co tam… trzeba płynąć z nurtem.
Po pierwsze, gratuluję artykułu. Nie wszystko zrozumiałem (w szczególności dotyczy to przedostatniego akapitu) 🙂 , ale to pewnie wina wyłącznie kondycji moich szarych komórek, które zapędziłem do pracy nad książką.
Po drugie, jak być może wiesz, usługi niepriorytetowe wyjątkowo mi nie leżą.
Ja po prostu nie rozumiem, czemu to rozwiązanie służy, nie wiem, dlaczego usługa sprzątania jest priorytetowa, a usługa prawnicza – niepriorytetowa, no i o co chodzi z tym „priorytetem”?
Strasznie nie podoba mi się sformułowanie „nie stosuje się przepisów ustawy” z art 5 ust. 1 (ale także z art 4). Czy nie lepiej byłoby napisać coś w stylu „można nie stosować”?
Po trzecie, jestem daleki od gloryfikowania art 5 ust 1a. Przepis daje spore możliwość zarówno nieuczciwemu zamawiającemu, jak i kontrolerowi łasemu na premię. Nie żałuję więc, że znika, choć nie oznacza to, że podoba mi się art 5a.
Po czwarte, okoliczności wprowadzenia tego przepisu (art 5a) istotnie są niejasne. Rząd chyba skorzystał z okazji by „domknąć” rzekomą lukę. Argument, iż dotychczasowe rozwiązanie „może budzić wątpliwości co do zgodności z zasadami z TFUE” mnie nie przekonuje. To, że coś „może budzić wątpliwości” (czyje? jakie? na jakich podstawach?) jest zbyt słabą przesłanką do gmerania przy prawie. Przede wszystkim od wątpliwości jest Komisja Europejska, która może (w ostateczności) zaskarżyć państwo do TSUE. Wątpliwości może też rozstrzygnąć Trybunał (bez udziału Komisji) w trybie pytania prejudycjalnego.
Po piąte, nie uznaję metody „kopiuj-wklej„. Dotyczy to nie tylko prac dyplomowych, ale także metody na implementację norm unijnych. Rozumiem, że w języku Brukseli zwrot „przejrzysty, obiektywny, niedyskryminacyjny” coś tam znaczy. Ale cóż on znaczy na gruncie PZP made in Poland?
Niewiele.
Ta nieszczęsna dyskryminacja już w zamówieniach publicznych się pojawiła, choć nie rozumiem, dlaczego ustawodawca nie skorzystał z konstrukcji „równego traktowania” – królowej zasad udzielania zamówień?
Czy ustawodawca pisząc o przejrzystości miał na myśli coś więcej, niż obowiązek publikacji ogłoszeń? Jeżeli tak, to co? Tego pewnie nie wie nawet ustawodawca.
Natomiast, na czym ma polegać „udzielenie zamówienia w sposób obiektywy” nie wie chyba nawet sam Wszechmogący (dla niewierzących – Matka Natura).
Bełkot. Bełkot i jeszcze raz bełkot.
Po piąte, kolejną zmianą w zakresie usług niepriorytetowych będzie ich likwidacja, gdyż nowe dyrektywy podobno ich nie przewidują. Piszę „podobno”, ponieważ nowych dyrektyw nie czytałem. Przyznaję to publicznie, gdyż wiem, że w Polsce od deski do deski nie przeczytał ich nikt – a już na pewno nikt z Wiejskiej. Wizja wyrugowania konstrukcji usług niepriorytetowych tak mnie cieszy, że już dziś przestaję się tym zagadnieniem interesować.
Korzystam z okazji, by przekazać Koledze wyrazy najwyższego szacunku. Toruń pozdrawia Bydgoszcz 🙂
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }