Dzisiejszą poranną kawę sączyłem delektując się lekturą odezwy, która wczoraj znalazła się na stronie internetowej UZP.
Problem pirackiego oprogramowania jest zapewne niewiele młodszy od samego oprogramowania. Nie każdy użytkownik ma świadomość, że korzysta z nielegalnej wersji programu. Jak się okazuje, dotyczy to również zamawiających, którym przecież zdarza się kupić sprzęt komputerowy.
Wyczulenie zamawiających na ten problem zasługuje więc na pochwałę. Szczególnie, że w Autorzy dokumentu poszli o krok dalej i zaproponowali dwa rozwiązania.
Nie byłbym sobą, gdybym nie postanowił popastwić się trochę nad nimi 🙂 Propozycja idzie w dobrą stronę, ale jest niepełna, przez co nie nadaje się do zastosowania poprzez proste kopiuj-wklej. A na inne metody może zabraknąć zamawiającemu czasu i wytrwałości.
Pierwszym z zaproponowanych rozwiązań jest oświadczenie wykonawcy dołączane do oferty, zgodnie którym wykonanie zamówienia nie naruszy „praw własności intelektualnej żadnej osoby trzeciej”.
Tu mam dwa pytania: czy żądanie takiego oświadczenia jest dopuszczalne w świetle Rozporządzenia w sprawie rodzajów dokumentów? czy przywołane w oświadczeniu przepisy PZP (art 24.2.3 oraz art 24.2a) znajdą zastosowanie w sytuacji, kiedy okaże się, że programy są „lewe”?
Takie oświadczenie uznaję za tzw. dokument przedmiotowy, tj. przedkładany w celu potwierdzenia, że oferowane dostawy odpowiadają wymaganiom określonym przez zamawiającego (§ 6.1. Rozporządzenia). Katalog tych dokumentów jest otwarty, więc nie ma przeszkód, by takiego oświadczenia zażądać.
Dla świętego spokoju proponuję wprowadzić stosowne wymaganie do SIWZ. To dopełni konstrukcję z przywołanego wyżej § 6.1 (dokument ma potwierdzać wymaganie zamawiającego)
Art 24 ust. 2 pkt 3 PZP pasuje tu jak pięść do nosa. Dlaczego?
To proste, o tym, że programy są pirackie zamawiający dowie się już po ich dostawie, a więc na wykluczenie z postępowania będzie już za późno. Postępowanie zakończy się bowiem z chwilą wyboru oferty najkorzystniejszej.
Art 24 ust 2a już bardziej tu pasuje, choć przepis ten będzie działał na przyszłość i to tylko wówczas, gdy zamawiający przewidzi w tych „jutrzejszych” postępowaniach wykluczenie „dzisiejszych” piratów.
Gdyby komuś przyszło na myśl coś w stylu: „O, proszę, znowu wychodzi na to, że to PZP dziurawe niczym durszlak”, odpowiem – zadaniem PZP nie jest szczegółowe regulowanie etapu realizacji zamówienia.
To nas prowadzi do drugiego rozwiązania, którym jest propozycja wprowadzenia do umowy klauzuli zabezpieczającej dostawę legalnego oprogramowania.
Szkoda, że Autorzy „odezwy” nie wskazali użyteczności kar umownych i/lub zabezpieczenia należytego wykonania umowy. To drugie rozwiązanie służy przecież m.in. pokryciu roszczeń z tytułu rękojmi za wady.
Omawiany dokument z pewnością idzie w dobrą stronę – trochę żałuję, że Autorzy zrobili tylko pół kroku.
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }