Pewnie wiesz, że nowela do PZP wprowadziła nową podstawę wykluczenia (art. 24 ust 2 pkt 5). Obecnie wykluczeniu podlegają wszyscy wykonawcy należący do tej samej grupy kapitałowej, którzy zapragnęli wziąć udział w postępowaniu.
Przychylnie patrzę na tę regulację. Uważam bowiem, że naiwnością ustawodawcy jest przekonanie, że zamawiający będzie szeryfem ścigającym zmowy przetargowe. Od tego są specjalne instytucje (UOKiK, prokurator itp. oraz służby trzyliterowe). Zamawiający nie ma do tego instrumentów oraz nie ma na to czasu. Ustawodawca się chyba połapał, że coś tu jest nie tak i nakazał wykluczanie wykonawców znajdujących się w sytuacji, w której zmowa przetargowa jest bardzo prawdopodobna.
Oczywiście w grę wchodzi tylko prawdopodobieństwo. Można sobie wyobrazić, że dwa podmioty będące w jednej grupie kapitałowej (spółka Pi w Barcelonie i spółka Pi w Wilnie) nie wiedzą, że występują w tym samym postępowaniu. Przygotowują więc oferty niezależnie od siebie. Co więcej, każdej z nich zależy na uzyskaniu zamówienia. Żadna nie zamierza odpuścić. Mimo, że w skali makro grają do tej samej bramki, w skali mikro (nasz przetarg) walczą ze sobą na serio.
Nie można więc nie uwzględniać takich sytuacji. Trzeba dopuścić wyjątki, w których ten przepis nie będzie działał. I o to zapewne chodziło ustawodawcy, skoro do art 24 ust 2 pkt 5 wpisał nieśmiertelne „chyba, że”.
Tyle, że prawo powinno być jasne, precyzyjne, przewidywalne (to wymogi wynikające z orzecznictwa strasburskiego dla porządków krajowych państw członkowskich Rady Europy).
Określenie przesłanek wyłączenia stosowania bardzo surowego przepisu jest arcyważne. I to zarówno dla zamawiającego, jak i dla wykonawcy. Nie muszę chyba uzasadniać, dlaczego.
Kiedy wykonawcy nie zostaną wykluczeni? Kiedy wykażą, że istniejące pomiędzy nimi powiązania nie prowadzą do zachwiania uczciwej konkurencji.
Czym jest zachwianie uczciwej konkurencji? Czy to to samo co naruszenie (takim terminem posługuje się polskie prawo)? A może chodzi o utrudnienie (takie określenie również występuje choćby w PZP)?
Tego na 100% nie wie nikt. Domyślam się, co odpowie UZP na pytanie, co oni tam na ul. Postępu mieli na myśli pisząc „zachwianie”. Otóż zapewne stwierdzą: „Zostawmy to orzecznictwu„. Od siebie dodam (z odrobiną drwiny): stabilnemu orzecznictwu…
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }