W dzisiejszej „Rzepie” (a przynajmniej w jej internetowym wydaniu) ukazał się tekst dotyczący rozliczeń GDDKiA z podwykonawcami autostrad A1 i A4. Temat znany, nie będę się w to wgłębiał.
Zastanowiła mnie jednak refleksja, do jakiej doszedł Pan Piotr Kamiński – wiceprezydent Pracodawców RP. Otóż według niego „wiele firm na etapie pozyskiwania kontraktów nie doszacowało kosztów bądź przeprowadziło złe kalkulacje. Ale wielu przedsiębiorców skarży się też na zbytnią restrykcyjność GDDKiA w rozliczaniu kontraktów. – Były przypadki, że asfalt drożał w ciągu roku o blisko połowę, tymczasem nie można było renegocjować umowy. W rezultacie wszystkie koszty były przenoszone na firmę budowlaną„
Dobrze by było, gdyby wykonawcy i reprezentanci ich interesów zechcieli dostrzec, że ta „zbytnia restrykcyjność” wynika z umowy w sprawie zamówienia publicznego, której wzór (a przynajmniej istotne postanowienia) były opublikowane wraz z SIWZ już na co najmniej 40 dni przed otwarciem ofert.
Od momentu wszczęcia przetargu znane były zarówno sposób rozliczania robót, jak i warunki zmian umowy. Postanowienia SIWZ mogłyby być zaskarżane do KIO. Można też było korzystać z art 38 PZP i w tym trybie próbować „wynegocjować” zmianę niekorzystnych dla przedsiębiorców stypulacji. Czy wykonawcy skorzystali z tych środków? Czy podjęli próbę poprawienia swojej pozycji względem zamawiającego na etapie realizacji inwestycji?
Poza tym prowadzenie działalności gospodarczej, a zatem i realizacja zamówień publicznych wiąże się z ryzykiem, którym trzeba umieć zarządzać. Konsekwencją tego ryzyka było właśnie to, że „wszystkie koszty były przenoszone na firmę budowlaną„. Do tego passusu wprowadziłbym jedną modyfikację: te koszty nie były „przenoszone” – firma budowlana wzięła je sobie na kark podpisując kontrakt.
Na końcu tego artykułu znalazła się ramka, której treść bardzo mnie zaniepokoiła. Jej tytuł brzmi „Prawo zamówień publicznych do zmiany„. Nie będę jej tu streszczał – odsyłam do źródła. Pozwolę sobie natomiast na jeden komentarz. Może zamiast brać się za psucie ustawy tzw. „optymalizacją systemu zamówień publicznych”, KIG wespół z innymi tego typu organizacjami opracowałaby wzorcowe przykłady umów w sprawie zamówienia publicznego i zadbałaby o ich rozpowszechnienie (np. przy współudziale administracji państwowej: UZP, Min.Gosp i in.).
Wiem, wiem… są FIDIC’i.
Ale przecież nie każdy zamawiający i nie do każdej inwestycji są one wykorzystywane. I tu się nic nie zmieni. Wzory powinny być proste, przejrzyste, jasne, w pełni zgodne z PZP i KC. DO tego można wydać poradnik, czy komentarz… Chodzi mi o stworzenie klocków, z których będzie umiała korzystać nawet najmniejsza gmina w Polsce.
PZP jest bardzo elastyczna w zakresie kontraktów (choć ostatnia nowelizacja trochę tę elastyczność ograniczyła) i lepiej niech tak zostanie. Wystarczy skoncentrować się na promowaniu odpowiednich postaw wśród zamawiających, a wyposażenie ich w porządne wzory umów przyniesie lepszy efekt, niż gmeranie przy ustawie.
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }