Poprzedni wpis poświęciłem opinii Urzędu opublikowanej w Informatorze UZP. Ten wpis również jest inspirowany lekturą tego periodyku, w trakcie której przypomniałem sobie jedno ze swoich zleceń.
Polegało ono na wsparciu zamawiającego prowadzącego postępowanie na roboty budowlane. Gmina wydawała środki unijne, co wiązało się z wnikliwą kontrolą przetargów, więc poprosili mnie i mojego współpracownika o pomoc.
Na etapie badania oferty najwyżej ocenionej pojawiła się wątpliwość, co do referencji wykonawcy. Wynikało z nich, że robota z wykazu była realizowana przez konsorcjum, którego członkiem był badany wykonawca.
Zamawiający uznał, że należy wykonawcę wykluczyć. O ile dobrze pamiętam, powoływano się wówczas na wyniki wcześniejszej kontroli.
Uznałem, że wykluczenie bez wezwania do złożenia wyjaśnień byłoby przedwczesne. Przedstawiciele gminy kręcili nosami, ale wezwali. To było już po wyroku TSUE w sprawie Esaprojekt.
Być może treść tego werdyktu była znana wykonawcy, ponieważ w swoich wyjaśnieniach skoncentrował się na opisaniu zadań, które realizował jako konsorcjant.
Wspólnie z zamawiającym uznaliśmy, że wyjaśnienia i dołączone dowody potwierdzały doświadczenie w budowie przydomowych oczyszczalni ścieków i nie zachodzi przesłanka wykluczenia.
Wykonawcę wybrano. Oczyszczalnie już pracują, a samo postępowanie przez kontrolę przeszło gładko.
We wspomnianym Informatorze znajdziesz omówienie orzeczenia z końca ubiegłego roku, które dotyczy dokładnie takiego przypadku (KIO 2534/18). Pokazuje to, że nie wszyscy zamawiający prawidłowo badają doświadczenie wykonawców nabyte przez nich w konsorcjum.
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }