Pracuję właśnie nad ciekawą sprawą. Rzecz dotyczy przydomowych oczyszczalni ścieków. Ostro się w tej branży dzieje, ale to sprawa na osobny wpis – może po ogłoszeniu wyroku przez KIO coś na ten temat napiszę…
Konkurent mojego klienta postanowił wesprzeć zamawiającego i wysmarował kilkunastostronicowe przystąpienie. Widać, że kancelaria konkurenta poświęciła sporo czasu na przygotowanie tego pisma. Po objętości pisma można domniemywać, że konkurent poświęcił też sporo „dudków”.
Bezczelnie przyznam, że nie przeczytałem tego przystąpienia w całości z należytą uwagą. Było tam coś o tym, że zamawiający dobrze zrobił, że naszego klienta wykluczył (choć de facto go odrzucił) i KIO powinna oddalić jego odwołanie… same dłużyzny.
A ponieważ miałem jakiś nastrój na bezczelność, to postanowiłem zgłosić opozycję.
Co to takiego? Najprościej mówiąc jest to sprzeciw wobec przystąpienia jakiegoś podmiotu do postępowania odwoławczego. Po co? To już wie zgłaszający opozycję (opozycjonista?) 🙂 Ot, choćby po to, aby mieć jednego przeciwnika na rozprawie, a nie wielu…
Aby taka opozycja była skuteczna, należy „uprawdopodobnić, że wykonawca nie ma interesu w uzyskaniu rozstrzygnięcia na korzyść strony, do której przystąpił” (vide: art 185 ust 4 PZP).
I teraz kilka słów co do stanu faktycznego. Nasz klient został odrzucony. Nasz konkurent także. Zamawiający postępowanie unieważnił. My złożyliśmy odwołanie. Nasz konkurent – nie.
Gdzie tu interes? Na pierwszy rzut oka interes w przystąpieniu polega na tym, że konkurent chce unieważnienia postępowania, ponieważ liczy na drugą szansę w kolejnym rozdaniu. Niby logiczne. Tak też to ujął przystępujący (to było na pierwszej stronie pisma, więc jeszcze czytałem z uwagą).
Za cel przyjąłem „rozprawienie się” z konkurentem na jednej stronie A4. Oto, co wyskrobałem:
a. oferta przystępującego została odrzucona,
b. czynność odrzucenia nie została zaskarżona przez przystępującego do KIO,
c. wobec tego wykonawca utracił status wykonawcy w tym postępowaniu,
d. skoro nie jest wykonawcą, nie może przystąpić do „cudzego” postępowania odwoławczego.
Całość podlałem „sosem orzeczniczym” – KIO 306/12 i orzecznictwo sądów okręgowych (Piotrków Tryb. i Wawa) przywołane w tym wyroku. Stany faktyczne niemal identyczne, więc chyba mamy pozamiatane…
Niestety, celu nie osiągnąłem – wyszło mi 1,5 strony. I tak to chyba niegrzecznie odpowiadać takim chudziutkim pisemkiem na sążnisty elaborat…
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }