Wielu zapomniało, czy też nie wiedziało, racząc się gorzkim smakiem skutku, że nadanie odwołania na poczcie (to jest w polskiej placówce pocztowej operatora wyznaczonego), nie gwarantuje zachowania terminu na wniesienie odwołania do Krajowej Izby Odwoławczej chyba, że poczta sprosta wyzwaniu i listonosz doręczy odwołanie Prezesowi w prawem wyznaczonym terminie.
W terminach wynikających z PZP należy faktycznie wnieść odwołanie do Prezesa Izby. Jeżeli nam się to z różnych przyczyn nie uda, to termin na wniesienia odwołania jest terminem nieprzywracalnym (zawitym) i mamy po sprawie. Kwestia ta budziła poważne wątpliwości wśród praktyków, ale ustosunkował się do niej ostatnio w uchwale sam Sąd Najwyższy i nic tu nie zmienił – wyrok z 7.02.2014 r. – niestety na dziś, jeszcze bez uzasadnienia (III CZP 90/13).
A zatem okazuje się, że czasu na wniesienie odwołania wcale nie ma tak dużo, a często jedynym sposobem uniknięcia problemu niedoczasu jest podróż na ul. Postępu 17a w Warszawie samemu, lub wysłanie odwołania za pośrednictwem kuriera z gwarancją dostarczenia przesyłki na czas chyba, że wykorzystamy środki komunikacji elektronicznej, ale o tym szerzej w innym wpisie.
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }