Z racji moich pozazawodowych zainteresowań czytuję sobie książki i pisma poświęcone przestrzeni publicznej. W najnowszym numerze Architektury trafiłem na ciekawy materiał poświęcony Europejskiemu Centrum Edukacji Geologicznej.
Nie zawracałbym Ci głowy pisaniem o swoim hobby, gdyby nie to, że otwierający tekst nosi tytuł „Nietypowy konkurs” i w istocie opisuje postępowanie prowadzące do udzielenia zamówienia publicznego.
Autor tego tekstu napisał: „Zgodnie z regulaminem konkursu, zaproszenie do negocjacji na temat szczegółowego opracowania koncepcji skierowano zarówno do autorów, którzy zdobyli pierwszą, jak i drugą nagrodę. Oceniano koszt przygotowania dokumentacji i parametry cieplne obiektu.” (pogrubienie pochodzi od Redakcji „Architektury”.
Konkurs przeprowadziła uczelnia (Uniwersytet Warszawski) wspólnie z warszawskim oddziałem SARP-u. Sądowi konkursowemu przewodził architekt, ale w jego skład weszli przedstawiciele UW.
Autorów dwóch najwyższej ocenionych koncepcji zaproszono do negocjacji bez ogłoszenia.
W wyniku negocjacji wybrano projekt, który w konkursie zajął drugie miejsce. Jego wykonanie pochłonęło 35 mln zł., co stanowiło i tak 1/3 kosztu wykonania zwycięskiego projektu.
Uderzyło mnie nazwanie tej procedury „nietypowym konkursem”.
Jest to przecież ścieżka uregulowana w PZP, tak często krytykowanej przez samych architektów.
Autor nie napisał, na czym – jego zdaniem – polega nietypowość konkursu. Jeżeli ma być to wada, ponieważ zamówienia nie otrzymał zwycięzca, to jestem gotów z takim stanowiskiem polemizować.
Po pierwsze, przyznanie drugiego miejsca też jest wyróżnieniem, nie jest więc tak, że ten drugi projekt został zdyskredytowany przez sąd konkursowy
Po drugie: zastaw się a postaw się? Nie zgadzam się z alternatywą: złoto albo nic. Udzielono zamówienia, które zostało nagrodzone (srebrem) przez sąd konkursowy i którego koszt realizacji mieści się w finansowych realiach naszego kraju.
Być może autor, pisząc o nietypowym konkursie zamierzał wyrazić zdziwienie, że oto stosując PZP doszło do przeprowadzenia konkursu architektonicznego z prawdziwego zdarzenia, a do tego jego wynik został zrealizowany.
Jeżeli takie były intencje Autora, to tu się z Nim zgadzam. Ale od siebie dodam, że jest to dowód na to, że problem z zamówieniami publicznymi częściej tkwi w praktyce stosowania ustawy, niż w jej treści.
PZP nie jest idealne, ale naprawdę daje sporo możliwości, które rzadko są wykorzystywane przez zamawiających. W konsekwencji, do niestandardowych potrzeb stosowane są standardowe rozwiązania. A jak się coś posypie, winna jest ustawa.
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }