Pewna znajoma udostępniła na swoim profilu informację o wyniku kontroli przeprowadzonej przez NIK w olsztyńskim Oddziale GDDKiA.
Sam bym pewnie do tej informacji nie dotarł, gdyż od kilku lat staram sie nie czytać raportów NIK.
Po prostu nie mam ochoty się bezsilnie wściekać.
Z racji moich związków z Olsztynem wystąpienie pokontrolne przeczytałem.
Bez obaw. Nie będę Ci zawracał głowy streszczeniem trzydziestostronnicowego dokumentu. NIK skontrolowała zamówienia (przygotowanie, przeprowadzenie i realizację) na dyżury w ramach ZUD (zimowe utrzymanie dróg) i PID (punkt informacji drogowej). „Najwyższa Izba Kontroli ocenia negatywnie działalność kontrolowanej jednostki w zbadanym zakresie.”
Ot i całe streszczenie.
Lektura raportu skłania do kilku refleksji:
1. NIK wytknęła dyrekcji coś, co podnosiliśmy z Robertem na naszym blogu – bezmyślne parcie na outsourcing.
Na czym tu polegała bezmyślność? Na „nieprzeprowadzeniu przez Oddział szczegółowych wyliczeń i analiz dotyczących ekonomicznego i organizacyjnego uzasadnienia zlecania dyżurów ZUD i PID podmiotom zewnętrznym„. Nie do pomyślenia jest, by takie wyliczenia sporządzać dopiero na życzenie kontrolującego!
2. Raport ujawnia niedbalstwo osób działających po stronie zamawiającego.
Pięciu pracowników złożyło nieprawdziwe oświadczenia z art. 17 ust. 2 PZP. Jak się tłumaczyli? „Przeoczeniem i rutynowym podpisaniem druku ww. oświadczenia bez analizowania jego treści„, „podpisaniem mechanicznym bez świadomości, iż dane w nim zawarte dotyczą lat ubiegłych„.
No jasne, przecież oni nie składali oświadczeń, tylko podpisali dokument. 🙂
Pani Naczelnik Wydziału Dróg była jednocześnie członkiem zarządu jednego z wykonawców. Według dokumentów, Pani Naczelnik m.in. szacowała wartość zamówienia. Była tez wskazana w SIWZ jako osoba upoważniona do kontaktów z wykonawcami.
Ta Pani w ogóle nie złożyła oświadczenia. Jak się tłumaczyła? „Wyjaśniła, że to nie ona ustaliła wartość zamówienia, a jedynie podpisała wniosek o udzielenie zamówienia publicznego.” Nie muszę dodawać, iż zeznała też, że nie wykonywała żadnych czynności jako osoba wskazana do kontaktów.
Czyli znowu – papier swoje, a rzeczywistość swoje.
A nie powinno być tak, że dokument dokumentuje rzeczywistość?
3. Zamawiający zupełnie pogubili się w wymogu dysponowania ludźmi (potencjalnymi dyżurnymi).
Z jednej strony nie sformułowali warunku kadrowego, ale z drugiej strony wprowadzili rozmowę kwalifikacyjną i test w zakresie wiedzy oraz sprawdzian umiejętności praktycznych tych osób.
Z trzeciej strony test ów miał być przeprowadzony już po wyborze oferty najkorzystniejszej, ale przed zawarciem umowy.
Inspektorzy słusznie stwierdzili, że taka procedura jest sprzeczna z ustawą i rozporządzeniem o dokumentach.
Linia obrony zamawiającego świadczy o jego przerażającej niekompetencji w zakresie prawa zamówień publicznych. Otóż powołał się on na zwrot „w szczególności” z § 6 rozporządzenia o dokumentach, podkreślając przy tym, że test miał służyć potwierdzeniu warunku w zakresie potencjału kadrowego.
Szkoda, że zamawiający dopiero od kontrolerów NIK dowiedział się, że o ile katalog dokumentów przedmiotowych (czyli ten z § 6) istotnie jest otwarty, o tyle katalog dokumentów podmiotowych jest zamknięty i nie ma w nim „testów”, ani „sprawdzianów”.
Z raportu wyłania się obraz nędzy i rozpaczy, zbliżony do sienkiewiczowskiej wizji naszego państwa (i nie myślę tu o Henryku-Nobliście, tylko o jego prawnuku Bartłomieju-Ministrze).
W tej ciemności dostrzeżmy jednak iskierkę: zamawiający postanowił urzeczywistnić warunek kadrowy. Nie chodziło mu o papier dołączony do oferty (wszak sam wie, czym jest papier :)), ale o żywych ludzi, dyżurnych z krwi i kości, z wiedzą i kompetencją sprawdzoną przez specjalistów z Dyrekcji.
Piękna idea. Wyrażałem już na tym blogu pogląd o bezużyteczności warunków udziału w postępowaniu.
Co więcej, idea ta jest realna w obecnych warunkach prawnych! Trzeba ją tylko umieć wdrożyć.
Z raportu NIK niewiele wyniknie: może jakieś konsekwencje służbowe, pewnie przyszłe przetargi na ZUD i PIT w olsztyńskim oddziale będą przeprowadzone już bez tych nieprawidłowości.
Ale szczerze wątpię, by wnioski z tej kontroli rozszerzyły się na inne postępowania, na inne oddziały, na innych zamawiających, może na prawodawców.
Zresztą zaraz i tak zapomnimy o całej sprawie i za pięć lat, ktoś znowu sporządzi bardzo podobny raport, a ktoś inny napisze bardzo podobny komentarz.
NIK sprawdza… karawana jedzie dalej.
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }