Jakiś czas temu zapadła decyzja, że implementacja nowych dyrektyw nastąpi w drodze uchwalenia nowej ustawy.
Zamiast nowelizacji Prawa zamówień publicznych, nasz ustawodawca zafunduje nam ustawę o systemie zamówień publicznych.
Sama metoda implementacji nie budzi we mnie jakichś szczególnych emocji – w sumie jest to sprawa techniczna.
Dziwi mnie natomiast zaproponowany przez UZP tytuł nowej ustawy. Sugeruje on, że ustawa będzie regulowała jedynie wycinek materii uregulowanej dotychczas w PZP.
Osobiście stawiałem na Kodeks zamówień publicznych, po którym byłaby już tylko Konstytucja zamówień publicznych 🙂
Trochę rozumiem kłopot Autorów: nowa ustawa powinna jakoś odróżniać się od ustaw poprzednio obowiązujących. Nowy tytuł od razu wskazuje, że dzieło jest nowe.
Jednak lektura „Informacji o koncepcji wdrożenia przepisów dyrektyw z zakresu zamówień publicznych” pozwala mniemać, że w istocie będzie to odgrzewany kotlet. Zmienią się naturalnie pewne reguły postępowania, ale będą one wisiały na tym samym szkielecie (podmiot zobowiązany, podmiot obiegający się, wyłączenia, zasady postępowania, tryby, środki ochrony prawnej, kontrola, Prezes, KIO i sąd).
Nie jestem więc pewien, czy zmiana tytułu ustawy jest konieczna i uzasadniona.
Tym bardziej, że nowa ustawa może przecież nosić taki sam tytuł, jak stara.
Kto ma wątpliwości, niech prześledzi losy ustaw o finansach publicznych.
Planuję jeszcze co najmniej jeden wpis poświęcony koncepcji nowej ustawy, być może ukaże się jeszcze dziś.
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }