W niedzielę dowiedziałem się, że Dziennik Gazeta Prawna (do którego czasem pisuję) dowiedział się, że Prezes Sadowy przestanie być Prezesem. W poniedziałek stało się: Pan Donald Tusk podziękował Panu Jackowi Sadowemu.
Tak to czasem bywa – nie znasz dnia ani godziny…
To zaskakujące wydarzenie skłoniło mnie do podzielenia się z Tobą dwoma refleksjami.
Po pierwsze, obecnie obowiązujące przepisy PZP dotyczące powołania i odwołania Prezesa UZP są trochę dziwną kompilacją rozwiązań wcześniejszych. Nie pamiętasz jak to onegdaj wyglądało? Pozwól więc, że Ci przypomnę.
Czasy Leszka Millera i Marka Belki – regulacja rozwinięta do granic absurdu. Konkurs był rozpisany od A do Z. Prawo przewidywało nawet sposób powołania komisji konkursowej. O ile mnie pamięć nie zawodzi gorliwość prawodawcy kończyła się na opracowaniu przez komisję listy rankingowej zawierającej wyniki postępowania. Kropką nad i byłoby zobowiązanie Premiera do powołania na urząd najlepszego z najlepszych… otóż nie. Premier powoływał Prezesa spośród kandydatów z listy rankingowej – nie musiał to być No. 1. Ale to były czasy „p.o.” i innych sztuczek, których celem było obchodzenie reżimu służby cywilnej. Dodam jeszcze, że wówczas obowiązywała kadencyjność Prezesa UZP i w tym czasie był on w zasadzie nieusuwalny. Pozostałości po tamtej kadencyjności widać do dziś w art 159 ust 1 PZP.
Czasy Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego. Wahadło wychyla się w drugą stronę. Wprowadzono Państwowy Zasób Kadrowy (PZK) i zaliczono doń Prezesa UZP. Oznaczało to, że Premier mógł w każdej chwili odwołać starego i powołać nowego. Wobec powyższego konkurs, kadencyjność i nieusuwalność została zniesiona – po prostu te konstrukcje stały się zbędne. Co ciekawe, ani Marcinkiewicz, ani Kaczyński nie skorzystali ze swoich uprawnień i nie wymienili Prezesa Czajkowskiego. Zrobił to dopiero… Donald Tusk, który jeszcze na mocy przepisów o Państwowym Zasobie Kadrowym pożegnał Pana Czajkowskiego i powołał Pana Sadowego.
Czasy Donalda Tuska to uchylenie ustawy o PZK i wprowadzenie naboru w drodze otwartego i konkurencyjnego naboru – art 153 zd. 1 PZP. Czyli zaczyna pachnieć Millerem i Belką (choć bez absurdalnej nadregulacji). Ale zaraz zaraz… czuć tu i Marcinkiewicza z Kaczyńskim. Wszak Premier może odwołać Prezesa bez żadnych ograniczeń – art 153 zd. 2 PZP. Oto jak połączono ogień z wodą w jednym przepisie 🙂
Druga refleksja związana jest z powodami odwołania. Sporo się mówi w tym kontekście o sporze Sadowego z KIO. Spór ten nie był tajemnicą, ale przybrał on wyraźnie na sile w związku z informacją o działalności KIO. Oj, działo się! Chętnym polecam lekturę dokumentów opublikowanych pod tym linkiem http://www.uzp.gov.pl/cmsws/page/?D;2747
Coś pękło i spory dotychczas przykryte wypłynęły szerokim strumieniem. Szkoda, bo część z nich można było załatwić w drodze konstruktywnej debaty pomiędzy Prezesem a KIO, np. w Łańsku przy grillu. Inne spory mógł rozwiązać sąd: Pan Sadowy poskarżył się Premierowi, że np. KIO niewłaściwie interpretuje art 26 ust 2b (znana sprawa – nie będę się rozpisywał). Ale przecież co szkodziło zaskarżyć któreś z orzeczeń KIO do sądu. Prezes jest zwolniony z kosztów, więc aż się prosiło.
Zobaczymy, czy powołanie nowego Prezesa przyniesie rozwiązanie nabrzmiałych problemów. Ja wątpię – taką już mam naturę.
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }