Na facebookowym profilu bloga zapowiedziałem, że wybieram się do Urzędu Zamówień Publicznych na spotkanie z Panią Prezes. Przyszedł czas na krótką relację.
Wszyscy wiemy, że ostatnia „unijna” nowelizacja PZP jest prowizorką. U nas prowizorki mają długą tradycję (pisałem już kiedyś o moście Syreny?), więc całkiem poważnie rozważam przyzwyczajenie się do tych przepisów z „aa”.
Na przekór tym narodowym obyczajom Pani Stręciwilk przymierza się do opracowania całkiem nowej ustawy. Co więcej, zanim do tego opracowania ma dojść, chce poznać opinie uczestników rynku zamówień publicznych (planowane są spotkania z przedstawicielami wykonawców i zamawiających).
A co jest już zupełnie u nas niespotykane, Prezes postanowiła spotkać się z przedstawicielami środowisk naukowych, którym bliska jest problematyka zamówieniowa. Wcale nie jest takie oczywiste, że państwo, które wydaje ciężkie miliony na naukę, miałoby z dorobku tej nauki korzystać, prawda?
Na spotkaniu reprezentowane były ośrodki naukowe z Lublina, Krakowa, Katowic, Łodzi, Torunia, Gdańska, Olsztyna (to o mnie 🙂 ) i Białegostoku. Jeżeli jakieś miasto pominąłem to przepraszam.
Zapewne każdy z uczestników pamięta to spotkanie inaczej. Ja najlepiej pamiętam następujące elementy dyskusji dotyczącej:
- kompleksowości przyszłej ustawy – w zasadzie wszyscy opowiedzieli się za zachowaniem status quo. Nikt nie uznał za sensowne rozbijania ustawy na odrębne akty, tak jak czyni to prawo unijne. Od siebie wskazałem, że takie rozbicie wymaga racjonalnego uzasadnienia. Poza tym byłoby to niekorzystne z punktu widzenia wykonawców, którzy startując w przetargach u różnych wykonawców (klasycznych, sektorowych i obronnych) musieliby stosować różne przepisy. To nie ułatwi im życia.
- charakteru cywilno- czy administracyjnoprawnego regulacji zamówień publicznych – to jest spór, który rozpala niektórych akademików do białości. Zdaniem większości najtrafniej rzecz ujął dr Gordon z toruńskiego UMK: tam gdzie mamy relację zamawiający-wykonawca, tam króluje prawo cywilne; gdzie ustawodawca reguluje obowiązki zamawiającego – dostrzegalna jest metoda administracyjnoprawna. Od siebie dodałem, że niezależnie od tego, po której stronie się opowiemy, przepisy PZP nie będą czysto administracyjne, ani czysto cywilne. Nawet jeżeli opowiemy się za administracyjnoprawnym charakterem regulacji, musimy uważać, by nie skonstruować środków ochrony prawnej na modłę administracyjną. Tam dominują rozstrzygnięcia deklaratoryjne, podczas gdy obecnie sąd okręgowy ma uprawnienia reformatoryjne, tzn. może zmienić zaskarżone rozstrzygnięcie KIO. I niech tak pozostanie.
- możliwości zaskarżania do KIO treści umowy w sprawie zamówienia publicznego – temat był zakreślony szerzej, ale dyskusja skupiła się właśnie na tym wątku. Zdaniem niektórych takiej możliwości nie ma lub być nie powinno. Z drugiej strony trzeba pamiętać, że istotna część postanowień umowy to jednocześnie opis przedmiotu zamówienia – ten zaś może być zaskarżany do Krajowej Izby Odwoławczej.
- systemu kontroli udzielania zamówień publicznych – przy czym Pani Prezes zastrzegła, że szeroko podchodzi do tego tematu widząc w nim również problematykę środków ochrony prawnej. I to mnie zachęciło do wyrażenia mojego poglądu (który niejednokrotnie wybrzmiał już na blogu). Uważam, że nieracjonalne jest utrzymywanie tak wysokiego progu pełnej ochrony prawnej wykonawców. Odwołanie powinno przysługiwać w każdym postępowaniu. Przypomniałem czasy, w których próg powyżej którego można było zaskarżać wszystko wynosił 60.000 EURO, czyli jedynie dwukrotność dzisiejszego progu stosowania ustawy! Poza tym uznałem, że w interesie systemu ZP, ale także samej KIO jest wzmocnienie kontroli sądowej Izby. Krokiem ku takiemu wzmocnieniu byłoby obniżenie opłaty (obecnie pięciokrotność wpisu od odwołania) oraz stworzenie wyspecjalizowanego sądu lub sądów. Czy to będzie jeden sąd (np. w Olsztynie lub w Toruniu 🙂 ) czy kilka to w gruncie rzeczy kwestia drugorzędna. Ważne, aby taki sąd w ogóle powstał.
Takie spotkania nie dają natychmiastowych, realnych efektów.
Nie o to tu chodziło.
Sądzę, że Urząd postanowił „policzyć szable” w szeregach naukowców i wybadać, na ile to środowisko chce i może (umie) wesprzeć UZP w przygotowywanej reformie systemu zamówień publicznych w Polsce.
O to, co z tego wyszło należy zapytać Urząd i jego Prezes.
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }