Przeczytałem „Koncepcję nowego Prawa Zamówień Publicznych” (nie za dużo tu wielkich liter?) i uważam, że każdy, kto interesuje się zamówieniami powinien to uczynić. Nie dlatego, że jest to dokument wybitny, kamień milowy, punkt zwrotny w historii polskich zamówień publicznych.
Tak nie jest.
Powodem, dla którego należy zapoznać się z treścią Koncepcji jest możliwość włączenia się do debaty nad przyszłością systemu ZP. A im więcej uczestników takiej debaty, tym dla systemu lepiej. Jest wtedy większa szansa na jej merytoryczny charakter, co pozwala mieć nadzieję, że projekt, który trafi w ręce polityków będzie świetnej jakości i polityczny magiel mniej mu zaszkodzi.
Jeżeli więc znasz się na ZP, pracujesz w tej branży (zamawiasz, startujesz, szkolisz, piszesz…) daj głos!
Nie musisz pisać elaboratów – wystarczy wypełnienie ankiety opracowanej przez UZP. Znajdziesz ją tu.
Ja jej nie wypełnię – poświęcę sprawie więcej czasu. Tak postrzegam rolę akademików: po to nam się płaci (czym się różni doktorat od balkonu? Balkon utrzyma rodzinę 🙂 ), po to daje się nam czas na dumanie w bibliotekach, na seminariach i na konferencjach (coraz go mniej w czasach gonienia za punktami), abyśmy swój warsztat wykorzystywali pro publico bono.
Swoje uwagi będę zgłaszał podczas najbliższej konferencji w Gdańsku oraz w Olsztynie.
W tym miejscu poruszę tylko kilka wątków.
- W Koncepcji przeważają propozycje uporządkowania, „doregulowania”, naprawienia. Niby nic w tym złego, ale trochę mało tu „nowego Prawa zamówień publicznych”. Interesująco brzmi sprzężenie PZP z Polityką Zakupową Państwa. Problem w tym, że ta Polityka jest w powijakach – znamy jedynie jej wstępne założenia. Brakuje mi bardziej celowanych mechanizmów – innowacje w takich zamówieniach, dialog techniczny – w takich, zamówienia zrównoważone w takich. Odnoszę wrażenie, że tu nie ma celowania – są strzały z biodra, jak wspomniany niżej obowiązkowy dialog techniczny dla zamówień pow. 10/20 mln EURO.
- Koncepcja jest miejscami niespójna. Przykład: próg bagatelności. Raz autorzy sugerują jego zniesienie (np. na s. 24), co wywołało u mnie entuzjazm, innym razem autorzy pytają nas, co wolimy: 14.000 czy 30.000 (s. 40);
- Koncepcja jest niekiedy niejasna. Przykład: procedura uproszczona poniżej progów unijnych. Układ Koncepcji sugeruje (ale może to tylko moje wrażenie), że w ustawie pojawią się dwie odrębne regulacje – jedna dla zamówień unijnych i druga dla krajowych. Ja to pamiętam z projektów z okresu bezkrólewia (dowód na funkcjonowanie pamięci instytucjonalnej w UZP). Treść dokumentu wskazuje, że procedura będzie nie jedna, lecz wiele. Poza tym będą one oparte na procedurach unijnych. Po co mnożyć byty? Źle jest?
Inny przykład: pomysł doprecyzowania pozycji ustrojowej KIO. Co to da? No i w jaki sposób to zrobić? - Mam też wrażenie, że niektóre pomysły są oparte na dość wątłych podstawach. Przykład: wsparcie MŚP – zacne to wspierać ten sektor, tym bardziej, że to niemal wszystkie firmy krajowe (99,8% – s. 72), jednak nie podano, jaki ich procent uzyskuje zamówienia. Rozumiem wsparcie idące ze strony UE – Komisja Europejska wskazuje na ledwie 45% udział „małych” w zamówieniach powyżej progów. To są dane w skali całej UE. A jak jest w Polsce? Czy faktycznie trzeba wprowadzać specjalne rozwiązania, które promują… wszystkich? Brakuje mi twardych danych.
Inny przykład: rozszerzenie dialogu technicznego. Super. Ale z jakich powodów proponowany mechanizm (s. 28) ma mieć zastosowanie jedynie do zamówień 10/20 mln EURO. Dlaczego akurat taki próg? Ile takich zamówień udzielamy w Polsce? Jaki wpływ na rynek ZP wywrze tak ograniczony środek? - Na koniec zostawiam pomysł wprowadzenia dodatkowego warunku – „ogólnej zdolności wykonawcy do ubiegania się o udzielenie zamówienia publicznego”. Brzmi to bardzo enigmatycznie. Treść Koncepcji wskazuje, że chodzi o ustalenie, czy podmiot występujący jako spółka handlowa jest wpisany do rejestru. Innymi słowy o sprawdzenie, czy wykonawca w ogóle istnieje. Naprawdę musimy wprowadzać taki warunek? A jeżeli okaże się, że wykonawca nie istnieje, to mamy go wykluczać? Przecież nie można wykluczyć podmiotu, którego nie ma. Wyobraźcie sobie zawiadomienie: „uprzejmie informujemy Państwa, że zostaliście wykluczeni z postępowania, ponieważ nie istniejecie”. To mi przypomina makabryczną historię z pewnej uczelni (od razu piszę – nie mojej): dziekanat wysłał studentowi decyzję o skreśleniu go z listy studentów z powodu… zgonu.
Ale są też w Koncepcji pomysły ważne i dobre (nawet, jeżeli wymagają dopracowania) – likwidacja absurdalnego art 180.2 PZP, składy trzyosobowe, wnoszenie odwołania przez e-PUAP, zmiany w zakresie sądowej kontroli KIO (jeden sąd, niższa opłata, dłuższe terminy na wniesienie), ewaluacja, regulacje dot. kontroli zamawiających, integracja rejestrów, certyfikacja…
Będzie o czym debatować.
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }